Weronika
Wplątałam się w kredytową pułapkę. W międzyczasie straciłam pracę i nie było z czego spłacać rat. Pożyczam od jednych, żeby oddać drugim. Wzięłam większy kredyt bez zaświadczeń, żeby nadrobić braki w pierwszym. Teraz trzeba spłacać oba naraz. Nie mogąc znaleźć pracy, wzięłam kolejny kredyt i otworzyłam własną działalność. Cały zysk idzie na spłaty rat. Niestety ruszyła tuż obok konkurencja, już miałam nadzieję, że powolutku stanę na nogi i znów jest gorzej. Jestem na granicy załamania nerwowego, myślę o samobójstwie. Czy Bóg mnie opuścił? Mam czwórkę dzieci, to dla nich wzięłam ten kredyt, nie na własne wydatki. Tyle jest ludzi dobrze zarabiających. Może Bóg zadziała przez człowieka, który pomoże mi stanąć na nogi? Pomóżcie mi, proszę!
Weronika