ewelina
Matko kochana... Ja juz nie moge. Przysiegam, nie daje rady. Szum w glowie mnie wykancza. Pieczenia, oslabienie.Boje sie nocy. Nie mam soby wdomu, ktora by zlapala mnie za reke, dlatego lapie za medalik i skladamrece do modlitwy. Kocham Pana, wiem, ze chce dla mnie najlepiej. Ciężaru nie udźwiguje, ale nie chce odejsc z tego świata i cce wyzdrowiec. Mateczko, ja w tej chorobie odnalazlam cel i chce pomagac dzieciom, chce znajomym powiedziec, jak wazna jest wiara. Chociaz sama bardzo sie mecze i nie wszystko wiem. Ale zeby jak ja nakierowaly sie na dobre drogi. Mateczko najukochansza, ja popelnilam duzo bledow i zaluje. Ale jestem pelna milosci, tesknie za mezczyzna,ktorego kocham. Jeesli juz go mam nie zobaczyc, to ulzyj mi w myslach i cierpieniu. Teksnie do znajomych, do zycia normalnego z praca i szkola. Blagam, wypros wraz ze mna u pana łaskę dla mnie. Chce tu zrobic cos dobrego i pokazac Bogu, jak go kocham . Nie czynilam zawsze dobrze,dlatego pragne cos zrobic. Lekarze sa brzradni, a ja sie tak bardzo mecze. Prosze o spokojna noc, zdrowie dla G. i rodzicow. I dla Pani Natalii i kręglarza. Prosze o pomoc.
ewelina